Film można pochwalić jedynie za dobre zdjęcia i udzwiękowienie. Natomiast reżyser nie miał
kompletnie pomysłu na zbudowanie atmosfery grozy. Całość opiera się tylko na kilkunastu
jumpscenkach które co najgorsze nawet nie są wtórne, tylko śmieszne. Najlepsza jest ta pod
koniec z duchem dziewczynki wciągniętym pod podłogę przez cyfrowe łapki. Scena była tak
głupia że, spokojnie mogła by się znaleźć w którejś części Strasznego Filmu.

Film oprócz tego ma scenariusz złożony z tak ogranych schematów a cała akcja jest tak
naciągana, że aż sofa mi się śmiała podczas seansu. Tak wiem że to remake, ale skoro reżyser
zabrał się za niego to wypadałoby odświeżyć niektóre wątki mając świadomość jak od premiery
oryginału zostały one wyekspolatowane.

Na koniec kilka słów o aktorstwie. Ryan Reynolds zdecydowanie odstawał od reszty obsady
pomimo faktu iż, jako aktor pierwszoplanowy powinien być jej najmocniejszym punktem. Typ ma
niezwykle surowy warsztat. Mdłe filmy romantyczne to maks jego możliwości, ocena na filmwebie
to chyba za rzeźbę.